7. Biblioteka
-Aaren Collins! - Rozległ się krzyk w bibliotece. - Gdzie jesteś do cholery?!
Aaren podrapał się po głowie i wzdychnął. Znowu się zaczyna. Biblioteka była tak wielka, że chłopak za każdym razem z łatwością chował się przed mistrzem Erykiem. No przynajmniej do momentu, w którym ten nie zaczynał biegać między regałami gotów go zabić, wtedy akurat lepiej się pokazać. Znowu powie Aarenowi, jaki jest bezużyteczny i pójdzie spać ze względu na późną godzinę.
Chłopak zebrał się w sobie, wziął pod rękę kilka książek i wyszedł zza regału gotów zebrać baty byle później mieć chwilę spokoju.
-Tu jestem mistrzu.
Podstarzały człowiek w żółtej szacie patrzał na niego z założonymi rękoma. Aarena przysłali tu rodzice. Sądzili, że przyniesie im dumę, wstępując do zakonu, a musztra jaką dadzą mu w klasztorze oduczy go lenistwa. Miał osiemnaście lat. Gdy tu przybył, starsi wyczuli u niego małe źródło energii, więc najpierw chcieli nauczyć go walczyć. Jednak Aaren nawet nie wyglądał na wojownika. Był szczupły, ale bez ćwiczeń nie da rady walczyć. Poza tym jego ruchy są zbyt wolne, a on sam nie wykazał zbytniej ochoty do trenowania pod okiem zakonników. Ogólnie sprawiał wrażenie jakby nie chciał tu być, aczkolwiek coś go tu trzymało, a raczej ktoś.
-Co robiłeś tyle czasu darmozjadzie?! - Twarz mistrza Eryka była czerwona.
-Segregowałem księgi. - Aaren machnął głową odgarniając długie, czarne włosy.
-Segrego...- zakonnik zaczął masować sobie skronie. - Nie chcesz walczyć. Przysłali cię tu, do mnie, skryby zakonu, żebym cię uczył, a ty uciekasz od wszystkich obowiązków.
-Nie, żeby były jakieś interesujące. - Burknął chłopak.
-Nie interesujące?! To wszystko na chwałę zakonu! Myślisz, że skąd wiemy to wszystko?! - Eryk rozłożył ręce i obrócił po wszystkich księgach. - Wieki zbierania informacji! Archiwizowania wydarzeń, zjawisk, bestii! Wiesz ile ludzi poświęciło za to życie?!
Typowy choleryk. Lubił krzyczeć. Aaren spędził pod jego okiem dwa miesiące i przyzwyczaił się do jego wysokiego tonu. Było tak praktycznie codziennie. Chłopak się obijał, mistrz się pieklił. Nie, żeby Aaren jakoś specjalnie się tym przejmował. Przez większość czasu słyszał tylko bla bla bla. Po prostu czekał, aż zakonnik skończy, żeby on mógł się zająć własnymi sprawami.
-Mam dość tolerowania twojego nieróbstwa. - Wzdychnął mistrz Eryk. - Za karę posiedzisz dzisiaj dłużej i po indeksujesz wszystkie księgi z wydziału sto czwartego.
-Ale jest już po północ...
-Żadnych ale! - Przerwał mu zakonnik. - Komputer jest na zapleczu, a w biurku masz klucz. Ja pójdę już spać, ale rano jak przyjdę chce zobaczyć, że wszystko jest zrobione.
Drzwi wielkiej biblioteki zaskrzypiały, kiedy Eryk wychodził. Aaren zdenerwowany odłożył księgi na biurko. Starzec nie umiał tego zrobić, dlatego się nim wysługiwał. Chłopak spojrzał na swoje ubranie. Miał już dość strojów, jakie nosili nowicjusze. Były niewygodne i to zdecydowanie nie były kolory Aarena. Błękit i złoto? Meh... Szybko zdjął kolorowe ubranie. Miał pod nim swój strój codzienny. Czarną koszulkę i luźne, szare spodnie. W końcu mógł odetchnąć.
-Wytrzymaj chłopie, rano zobaczysz się z Fai. - Powiedział sam do siebie, a na samą myśl o dziewczynie na jego ustach pojawił się uśmiech.
Otworzył szufladę i spod sterty dokumentów wyciągnął stary, mosiężny klucz. Przyjrzał mu się bliżej i złapał się za głowę. Wszystko tu wydaje się takie przestarzałe, jakby zatrzymali się w innej epoce. To zdecydowanie nie były jego klimaty. Co on tu właściwie robi? Po chwili wyobraził sobie, długie rude włosy Fai i ten jej zadziorny, słodki nosek. Rozmarzył się. Musiał się otrząsnąć, jeszcze miał coś do zrobienia.
Podszedł do starych, drewnianych drzwi. Włożył klucz i przekręcił.
-Dobrze, że chociaż mają komp...
Aaren zobaczył starego gruchota stojącego na stole pod ścianą. Obrócił się i uderzył głową w ścianę z niedowierzania. No cóż, jeśli chce się widywać z Fai to musi przyzwyczaić się do takich standardów. Choć szczerze nie zbyt mu to pasowało.
Usiadł do komputera, a na głowie miał czerwony odcisk. Jednak mogło być gorzej. Staruszek zapomniał mu podać hasło. Jeśli pójdzie go teraz obudzić to Eryk zabije go na miejscu. Aaren podrapał się po głowie. Zauważył, że system jest dość stary. Kilka kliknięć i może uda mu się... bingo. Bez większego problemu obszedł hasło.
Chłopak był z siebie dumny. Nie ukrywając interesował się elektroniką, systemami i zabezpieczeniami, zanim rodzice go tu przysłali. Jednak tutaj nie miał za bardzo jak pokazać swoich umiejętności. Ciężko uwierzyć, że wielki zakon, który tropi i zabija demony od setek lat nie może nawet zakupić trochę nowych komputerów.
Aaren wyciągnął rękę, aby złapać myszkę, ale w tym momencie zatrzymał się. Zobaczył tatuaż na swojej prawej dłoni, po zewnętrznej stronie. To była runa. Zakon używa ich, aby wzywać bronie, które są w jakiś sposób powiązane z użytkownikiem. Gdy starsi wyczuli u chłopaka źródło energii chcieli je szybko wychwicić, gdyż tliło się ono w nim słabo i gdyby się nie pośpieszyli to okazja na wytatuowanie runy mogłaby przepaść na zawsze. Nie wielu członków zakonu potrafiło na zawołanie wzywać bronie. Był to zaszczyt. Jednak z bronią Aarena było coś nie tak. Nie była do niego dostosowana. Nie potrafił się nią odpowiednio posługiwać. Był to srebrny sztylet. Ostrze miał tylko z jednej strony, a rękojeść owinięta była błękitną wstęgą. Nazwał go Aiolos co oznaczało w wolnym tłumaczeniu "zadający szybkie ciosy" ale właśnie w tym tkwił problem. Aaren był raczej powolny, a jego refleks pozostawiał wiele do życzenia. Dlatego został przysłany do tej cholernej biblioteki.
Bujał się jeszcze przez chwile na drewnianym krześle patrząc się na swoją dłoń. Potrząsną głową. Powinien się zająć robotą. Jest co raz później, a jutro ma się zobaczyć z Fai.
Minęły prawie dwie godziny, zanim skończył pracę. Jego szare oczy powoli zamykały się ze zmęczenia. Marzył o ciepłym i wygodnym łóżku więc złapał rzucone wcześniej kolorowe ciuchy i zamknął bibliotekę.
Na korytarzu panowała ciemność, a najmniejszy ruch Aarena niósł się echem wśród ścian klasztoru. Twarze z obrazów i portretów obserwowały chłopaka, który czuł się nieswojo, ale jak codziennie po pracy, a przed snem lubił przejść się na balkon. Lepiej mu się po tym spało.
Księżyc świecił jasno tej nocy, ale nie był jeszcze w pełni. Aaren oparł się o kamienną balustradę na balkonie. Było stąd świetnie widać klasztorny ogród. Ogród klasztoru w Cameron słynął ze swojego piękna. Sprowadzono tu wiele okazów roślin z całego świata. Chłopak lubił patrzeć na niego nocą, na ten rozległy krajobraz pełen kwiatów przy bladym blasku księżyca. Przyglądał się złotym różom z Tetrahanu, ale przy drzewie, przy którym rosły zauważył coś dziwnego. Jakiś kształt. Motocykl? Tak, stał tam stary harley chopper. Wyglądał jakby ktoś go tam ukrył.
-Ładne cacko, co? - Odezwał się kobiecy głos.
Aarena wmurowało. Obrócił powoli głowę i zdał sobie sprawę, że zaraz obok niego, na balustradzie siedziała niska blondynka o niebieskich oczach. Na jej plecach błyszczało ostrze w kształcie koła. Jak to możliwe, że jej nie zauważył? Nie... nie było jej tu wcześniej. Zakradła się?
-Szkoda, że nas widziałeś. - Westchnęła. - Nie mogę pozwolić, żebyś zrobił coś głupiego.
Dziewczyna sięgnęła za plecy. Aaren widząc to odskoczył do tyłu, ale z paniki nie zauważył stojącego za nim wazonu, o który się potknął i upadł na kamienną posadzkę. Zbliżała się powoli. Księżyc świecił w taki sposób, że jej twarz zakrywał cień. Chłopak zamknął oczy spodziewając się końca, ale w tym momencie usłyszał jeszcze jeden głos.
-Co ty robisz głupia blondynko?
Aaren powoli otworzył oczy. Stał przed nim człowiek o siwych włosach w starych, podartych łachmanach. Zasłonił go.
-Pozbywam się problemu. - Dziewczyna skrzyżowała ręce.
-Przecież to dzieciak, nawet nie wie co się dzieje.
-Pfff... psujesz całą zabawę. To co zamierzasz z nim zrobić?
-Nie zabijać. - Starzec podał rękę chłopakowi.
Aaren nie miał pojęcia co tu się wyprawia. Złapał mężczyznę za rękę i wstał. Chciał już zapytać, o co tu chodzi, ale poczuł tylko silne uderzenie w kark, a później już była tylko ciemność. Wydawało mu się jeszcze, że słyszy dźwięk odpalanego motocykla.
Komentarze
Prześlij komentarz